Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej
Klęska głodu w części Sudanu, przedłużająca się wojna w Ukrainie, liczne konflikty na Bliskim Wschodzie. Wszędzie tam pracownicy i wolontariusze Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej najpierw sprawdzają jaka pomoc jest najbardziej na miejscu potrzebna, a potem przechodzą do realizacji. Jak dokładnie wygląda pomoc w kryzysach humanitarnych?
Kiedy konflikt się przedłuża
Na początku najważniejsze jest zadbanie o bezpieczeństwo i podstawowe potrzeby. Dlatego w Ukrainie zaczynaliśmy od ewakuacji i organizacji bezpiecznych miejsc, pomocy żywnościowej, higienicznej i finansowej – teraz pomagamy w codzienności i dajemy nadzieję na przyszłość. Fundacja PCPM działa obecnie na zachodzie kraju w rejonie Truskawca, na południu w obwodzie chersońskim i mikołajowskim oraz na północnym-wschodzie w obwodzie charkowskim. Większa wiedza na temat lokalnych warunków, to też większa szansa na lepsze dostosowanie pomocy do bieżących wyzwań. Dlatego PCPM zdecydowało się otworzyć biuro w Kijowie, które pełni rolę koordynacyjną na miejscu.
Dach nad głową, szkoła, ambulatoria i nasiona
– W Ukrainie odeszliśmy od prostego modelu “zakup paczkę i przekaż paczkę”. Wsparcie dotyczy bardzo różnych obszarów w różnych regionach – w zależności od lokalnych potrzeb. Na zachodzie doposażamy schrony w szkołach, ambulatoria w sprzęt diagnostyczny. W obwodzie mikołajowskich szpitale i domy pomocy społecznej mają zapewnione artykuły higieniczne, takie jak pieluchomajtki – do końca roku. Na północy pomagamy ludziom wracać do możliwie normalnego życia, naprawiamy zniszczone w atakach rakietowych dachy, wstawiamy okna, drzwi i dostarczamy nasiona do przydomowych upraw – mówi Anna Radecka koordynatorka projektów Fundacji PCPM w Ukrainie.
Choć bywa, że i prosta paczka ma ogromne znaczenie. Tak jest w miejscowościach przy linii frontu, do których docierają wolontariusze Fundacji. Cyklicznie dojeżdżają do wiosek bez żadnej infrastruktury w obwodzie zaporoskim. Pomagają głównie starszym, samotnym, schorowanym, z niepełnosprawnościami. Miejscowości są wyludnione, zostali właściwie tylko tacy, którzy nie mieli dokąd uciec.
O bezpieczeństwo miejscowych dbają strażacy, którym wolontariusze dostarczają sprzęt i odzież ochronną. Na miejscu wszystko zużywa się błyskawicznie.
Paczka też może zmienić jakość życia
Już od ponad 12 lat PCPM pomaga w Libanie. Na początku głównie syryjskim uchodźcom, teraz także libańskim rodzinom, po tym jak kraj pogrążył się w najgorszym od dekad kryzysie gospodarczym.
Fundacja, wspierana przez Libański Fundusz Humanitarny (LHF) zapewnia kompleksowe wsparcie libańskich rodzin w najtrudniejszej sytuacji życiowej. To kontynuacja wcześniejszej pomocy, finansowanej przez LHF. Paczki z żywnością, artykułami higienicznymi trafią wyłącznie do rodzin starszych, w których są osoby z niepełnosprawnościami, przewlekle chore. Co ważne w paczkach jest świeża żywność, w tym warzywa, owoce i mięso – produkty obecnie bardzo drogie i dla wielu niedostępne. PCPM zapewnia też dopłaty do czynszu.
Czy wybuchnie nowa wojna?
Nad Libanem po 18 latach ponownie zawisła groźba wojny. Fundacja opracowała plany ewentualnościowe i jest przygotowana do kontynuowania pomocy, nawet w razie eskalacji konfliktu. Na razie jednak działa zgodnie z wcześniejszymi założeniami. Trwa oczyszczanie koryta rzeki Al-Ostuan w prowincji Akkar. Zeszłej zimy rzeka wylała niszcząc lokalne uprawy.
– Już udało się oczyścić 1300 metrów rzeki z 2500 metrów zaplanowanych – mówi Rana Gabi – koordynatorka projektów Fundacji PCPM w Libanie.
To tylko jeden z punktów trzyletniego projektu finansowanego w ramach programu Polska pomoc Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W dalszych etapach Fundacja wybuduje kanały nawadniające oraz zainstaluje panele fotowoltaiczne na jednym z budynków publicznych w Sed El Bauchrieh. PCPM naprawi uszkodzone drogi i odbuduje przepust. Dodatkowo Fundacja przeprowadzi szkolenia z zakresu zarządzania kryzysowego dla przedstawicieli samorządów lokalnych.
Największy kryzys humanitarny
Dla części Sudanu głównie Darfuru Północnego oficjalnie ogłoszono klęskę głodu. Wśród przyczyn katastrofalnej sytuacji, nie tylko żywnościowej, najważniejszą jest trwająca już ponad 15 miesięcy wojna domowa. PCPM działa tuż przy granicy z Sudanem – w Sudanie Południowym, gdzie prowadzi Centrum Dożywiania i klinikę mobilną.
Jak wynika z danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) na skutek wojny ponad 10 mln Sudańczyków, czyli 20 proc. populacji, opuściło swoje domy. Najczęściej do ucieczki zmusza ich właśnie głód. Już ponad 14 mln dzieci w Sudanie potrzebuje pomocy humanitarnej. Prawie żadne z nich nie uczęszcza do szkoły.
Przez pierwsze półrocze 2024 roku do Centrum Dożywiania w Gordhim trafiło prawie 6 tys. dzieci. Często po długiej podróży przez busz, bez jedzenia czy nawet wody. Dzieci są skrajnie wyczerpane, wychudzone, niedożywione. Bywa, że do Centrum trafiają dwuletnie dzieci ważące niespełna 6 kilogramów, których obwód przedramienia wynosi ledwie 9,5 centymetrów.
W ostatnim półroczu ponad połowa dzieci, które przybyły do Gordhim była niedożywiona, w tym ponad 1,5 tys. dzieci do piątego roku życia – skrajnie. Najmłodsi potrzebują odpowiedniej ilości białka i minerałów, żeby prawidłowo się rozwijać. Jeśli organizm nie dostaje odpowiedniej ilości białka, zaczyna “spalać” własne mięśnie. Na granicy Sudanu i Sudanu Południowego często realnie nie ma czego jeść, co dla najmłodszych jest śmiertelnym zagrożeniem.
Ponad 2,5 tys. dzieci do 5. roku życia skorzystało z pomocy kliniki mobilnej, która działa na szlaku uchodźców z Sudanu. Wśród nich były również te skrajnie niedożywione. Głód to nie jedyne wyzwanie dla uchodźców. Problemem są również choroby zakaźne. Klinika prowadzi diagnostykę najczęstszych czyli gruźlicy, malarii, czy HIV. Pacjenci w najgorszym stanie zostali skierowani na leczenie do większych ośrodków jak Aweil – stolica stanu. Pomoc jakiej udziela Fundacja PCPM w Gordhim i klinice mobilnej jest możliwa tylko dzięki wpłatom Polaków.
Pamiętając o tych, którzy zginęli w czasie misji humanitarnych
Dzień Pomocy Humanitarnej został ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w 2009 roku. Ma upamiętniać atak bombowy z 19 sierpnia 2003 roku w hotelu Canal w Bagdadzie w Iraku, w którym zginęły 22 osoby, w tym Specjalny Wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ ds. Iraku Sergio Vieira de Mello. W tym tragicznym dniu, w budynku ONZ w Bagdadzie, był także prezes Fundacji PCPM dr Wojtek Wilk.