Zoriana


Wyszywanka towarzyszyła Zorianie w jednym z trudniejszych momentów w życiu – podczas ewakuacji. Kiedy ze względu na wojnę musiała zostawić swój dom, miasto i bliskich. Długo przed 24 lutego 2022 roku – jak wiele innych kobiet – miała spakowany plecak z dokumentami, wodą i tym co może być potrzebne. Do tego plecaka spakowała też dwie wyszywanki – swoją i córki.
To nie był przypadkowy element bagażu. To było coś ważnego. Kiedy w pośpiechu podczas drogi do Polski sięgała po paszport czy butelkę wody, myślała:
Żeby tylko nie zgubić wyszywanki.
Zoriana ze swojego dzieciństwa bardzo dobrze pamięta haftowaną koszulę swojej mamy. Ta nauczyła się wyszywać już jako dorosła kobieta. Swoją mamę – czyli babcię Zoriany – straciła jako trzyletnie dziecko. Została pod opieką ojca i starszej siostry. Nikt z nich nie miał ręki do nici. Dopiero ona. Najpierw zrobiła wyszywankę dla siebie. Potem dla córki – Zoriany. Teraz pracuje nad haftem dla wnuczki.
Borszczewska wyszywanka

Koszula, którą Zoriana zabrała z Ukrainy do plecaka ewakuacyjnego to borszczewska wyszywanka – tradycyjny wzór z regionu Borszczowa. Gęsta jak las, haftowana nićmi na lnianym materiale. Trochę drapie, ale taka właśnie ma być – prawdziwa. Nie dla turystów. Dla siebie. Tworzyły ją razem z mamą przez ponad półtora roku.
Wybierały nici, modyfikowały kolory, dopasowywały szczegóły tak, by haft pasował do charakteru Zoriany. To nie był tylko wzór – to było coś jak autoportret lub jak odcisk kciuka.
To jest moja wyszywanka. Inna niż wszystkie. Bo zrobiona razem z mamą, rękami mojej mamy. Ale mówiąca o mnie i o tym, kim jestem.
Wyszywanki powstają na wykrojach, które są osobno wyszywane – rękawy, przód, tył. Potem zszywa je krawcowa. Dzięki temu wiadomo, gdzie dokładnie umieścić haft.

Gdy Zoriana z córką opuszczały Ukrainę, nie wiedziały, dokąd jadą. Najpierw trafiły do wsi niedaleko Lwowa. Potem do Polski – z pomocą znajomych, którzy odebrali je z granicy i zawieźli do Biłgoraju. Wiedziała, że nie może czekać – szukała pracy. W Warszawie trafiła do Fundacji PCPM. Dziś nadal tu pracuje.
Ale przez cały czas – w chaosie, w niepewności wyszywanka była przy niej.
Jak musiałam coś wyjąć – dokument, wodę, coś dla córki – to zawsze sprawdzałam, czy jest koszula. Jak była – wiedziałam, że wszystko jest w porządku.
W końcu powiesiła ją w szafie nowego mieszkania. I zaczęła zakładać – czasem do pracy. Bez okazji. Po prostu, gdy miała taki dzień, że chciała być bardziej sobą.
Wyszywanka córki też zmieściła się do plecaka Zoriany. Gdy Ania z niej wyrosła, oddały ją polskiej koleżance, dziewczynce z Warszawy, która teraz chętnie nosi ją do szkoły.
Dla Ani powstaje teraz nowa wyszywanka – lniana, czarna, haftowana w całości na rękawach.

Ania sama wybrała wzór. To bardzo ważne – decyduje ta osoba, która będzie go nosić. Ma być prosto, bez dodatkowych ozdób. Tak jak ona chce.
Zoriana nie zapomina o Dniu Wyszywanki – obchodzonym w Ukrainie już od kilkunastu lat, w trzeci czwartek maja.
W Polsce przypomina koleżankom wiadomością na grupie:
Dziewczyny, pamiętajcie – jutro zakładamy!

Światowy Dzień Uchodźcy – 20 czerwca – to przypomnienie o milionach ludzi, którzy każdego dnia zostają zmuszeni do opuszczenia swojego domu, swojego kraju, swojego „normalnego życia”. Ale to, co często umyka w debacie publicznej, to fakt, że tam, dokąd przychodzą, nie przychodzą z niczym. Zabierają ze sobą coś kruchego – tożsamość. Chcemy to podkreślić, dlatego publikujemy Wzory tożsamości – opowieści o tym, co uchodźcy i uchodźczynie naprawdę niosą ze sobą. Od ukraińskich wyszywanek i gerdanów, przez palestyński tatreez, po sudańskie, etiopskie i kenijskie tkaniny, biżuterię i rękodzieło. Każdy z tych wzorów to nie tylko estetyka – to obecność i pamięci. Kolejne wzory już niebawem.