Relacja z Zaporoża, gdzie PCPM regularnie dostarcza pomoc
– To nasi strzelają, spokojnie! – mówi do mnie Liudmiła, gdy podskakuję i nerwowo patrzę w niebo słysząc głębokie i krótkie „bum, bum, bum”. Może to raczej „łup, łup, łup” – przebiega mi szybko przez głowę. Ale to nie czas i nie miejsce na takie językowe „rozkminy”. I usprawiedliwieniem nie jest, że to mój pierwszy raz na żywo tak blisko frontu w obwodzie zaporoskim – pisze z Ukrainy Joanna Marciniak. Przeczytaj relację z Zaporoża.
Moje zadanie z ramienia Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej to dostarczenie i przekazanie pakietów żywnościowych oraz pakietów z podstawowymi produktami chemii domowej mieszkańcom sześciu częściowo ewakuowanych miejscowości i wsi zlokalizowanych głównie w kierunku południowo-wschodnim od Zaporoża. To nie pierwszy raz, gdy wolontariusze PCPM zawożą tam niezbędną pomoc humanitarną, a także sprzęt dla lokalnych strażaków. Ale po raz pierwszy w tym miejscu rozdajemy produkty od Fundacji Biedronki – pisze w relacji z Zaporoża Joanna Marciniak.
Brakuje leków i podstawowych produktów
Podczas nerwowego i pośpiesznego przejazdu przez Orichiw zatrzymujemy się w kilku miejscach, aby mieszkańcy przebywali jak najkrócej na otwartej przestrzeni. Parkujemy wśród bujnej roślinności, osłonięci pozostałościami domów. Ze względów bezpieczeństwa. Nieustannie słyszę: – Dawajtie, dawajtie! Bystrieje, bystrieje! (pol. szybciej, szybciej). To pokrzykuje lokalny przewodnik Maksim na osoby starsze powolnym krokiem zmierzające w naszą stronę.
Wychodzę im naprzeciw, aby jak najszybciej zapisać imię i nazwisko, a także uzyskać podpis osoby odbierającej. „Babcia” Liuba przemieszcza się wolno i płacze. Bolą ją nogi. Nie mogła iść szybciej. Nie ma leków przeciwbólowych. Kolega Andrzej wyciąga z kieszeni napoczęte opakowanie popularnego środka, którym rano „ratował” moją skołowaną głowę. Pani Liuba dziękuje nad wyraz. Na szczęście nie będzie musiała nieść sama pakietów do domu – pomoże sąsiad. A my ruszamy dalej, w takt bystrieje, bystrieje.
Nie stać ich na wyjazd z Zaporoża
W Orichiwie do wojny mieszkało 14 tys. mieszkańców. Pozostało ok. 400 osób. Nie chcą się ewakuować głównie ze względu na brak środków finansowych, by wynająć mieszkanie w Zaporożu (koszt ok. 150 USD za miesiąc), więc pozostają u siebie. I czekają – „przyleci, czy nie przyleci” (to o rakietach i bombach), i oczywiście czekają na koniec wojny.
Dostarczyliśmy pomoc 609 osobom, w tym 160 wewnętrznie przesiedlonym w Zaporożu oraz mieszkańcom zaporoskiego domu starców.
To nie pierwszy transport pomocy na Zaporoże. Przez cały 2023 oraz 2022 rok wolontariusze wspierali mieszkańców, oraz strażaków. Dostarczali żywność, koce produkty pierwszej potrzeby, ale przede wszystkim sprzęt strażacki. Ich sprzęt był często przestarzały, ale i bardzo intensywnie wykorzystywane.