
Relacja z Zaporoża, gdzie Fundacja PCPM regularnie dostarcza pomoc
- To nasi strzelają, spokojnie! - mówi do mnie Liudmiła, gdy podskakuję i nerwowo patrzę w niebo słysząc głębokie i krótkie „bum, bum, bum”. Może to raczej „łup, łup, łup” – przebiega mi szybko przez głowę. Ale to nie czas i nie miejsce na takie językowe „rozkminy”. I usprawiedliwieniem nie jest, że to mój pierwszy raz na żywo tak blisko frontu w obwodzie zaporoskim - pisze z Ukrainy Joanna Marciniak.