To nie jest tylko zwykła szkoła
Musieliśmy wyjechać, bo chcieliśmy, żeby nasze dziecko dorastało w spokoju – żeby mogło chodzić do szkoły, na spacery, spotkać się z przyjaciółmi. Żeby po prostu żyć normalnie – mówi Kateryna, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej z Centrum Edukacji PCPM.
Do Centrum chodzą różne dzieci z różnych miejsc, które wcześniej posługiwały się różnymi językami i chodziły do różnych szkół. Co jest największym wyzwaniem w Centrum Edukacji PCPM?
Na początku było trudno. Kiedy dzieci przyszły do szkoły były bardzo zestresowane. Nie wiedziały, jak poradzić sobie z nauką – jak poradzić sobie z tym, że wyjechały z domu. Potrzeba było bardzo dużo pracy, żeby zwrócić uwagę na każde dziecko i na to czego ono potrzebuje. Teraz dzieci są zgraną grupą – jesteśmy taką szkolną rodziną. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy uczyć się języka ukraińskiego i pozostać Ukraińcami w Polsce. Jesteśmy Ukraińcami i kiedy dzieci dorosną, muszą zrozumieć, kim są w tym świecie. Równocześnie uczymy się też języka polskiego.
Dla mnie wyjątkowe jest to, że dzieci tutaj spotykają się także w niedzielę i wcale nie chcą wychodzić po godzinach. Jak to jest możliwe?
Wcześniej było to dla nas normalne, że codziennie od poniedziałku do piątku chodzimy do szkoły. Przez pandemię COVID-19, nasze dzieci wiedzą jak to jest, kiedy nie ma możliwości chodzenia do szkoły. Kiedy były zmuszone zostać w domu i nie mogły się spotykać z przyjaciółmi. I myślę, że to jest przyczyna, dlaczego teraz tak lubią tu przychodzić. Na początku wszyscy byli trochę zagubieni, ale odnaleźli się właśnie tutaj.
A skąd przyjechałaś? Wiele osób ma tak, że życie dzieli się na to przed 24 lutego i po 24 lutego 2022 roku.
Przyjechałam z Ukrainy, z regionu Donieckiego, właśnie tam, gdzie konflikt trwa już 10 lat. Dla nas to już było normalne, zawsze mieszkaliśmy gdzieś obok tej wojny. Zawsze ją słyszeliśmy. Ale wtedy to nie było aż tak niebezpieczne, można było tam mieszkać, a teraz już nie.
Czy czytasz, sprawdzasz, co się tam dzieje, jak to jest? Bo to jest blisko dla nas, a dla was bardzo blisko.
Sprawdzam codziennie, bo moja rodzina tam została. Babcia całe życie pracowała, żeby zbudować swój dom, założyć ogród. Ona po prostu nie chce tego zostawić, bo całe życie tam żyje. A moja matka, nie może zostawić swojej matki, nie może wyjechać. Jest to trudne. Bardzo się o nie boję. Teraz nic nie mogę z tym zrobić. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
A Ty chciałabyś wrócić, czy chciałabyś zostać? Jak widzisz swoją przyszłość?
To bardzo trudne. Teraz przyszłość to… trudna kwestia. Nie mogę na teraz udzielić konkretnej odpowiedzi, bo nie wiem, co będzie w Ukrainie, kiedy skończy się wojna. Nie wiem, czy dom, w którym mieszkałam będzie jeszcze stał. Miasto, z którego przyjechałam jest pod ostrzałem. Jest niebezpiecznie. Bardzo chciałabym żyć w Ukrainie i robić coś dla swojego kraju. Ale nie wiem, czy będzie taka możliwość.
A jak wyglądało odnajdywanie się w Polsce?
Słyszałam różne historie, od różnych ludzi. Myślę, że Bóg lubi mnie i moją rodzinę, bo w ciągu dwóch lat spotkałam się tylko z dobrymi ludźmi, z Polakami, z Ukraińcami i nie miałam żadnych większych problemów. Na początku, kiedy tu przyjechałam, byłam zestresowana, ale tutaj byli ludzie, którzy się po prostu mną zaopiekowali. Myślę, że szybko się przyzwyczaiłam i teraz jest lepiej, bo umiem mówić po polsku, rozumiem, jak tu ludzie żyją i co robią. Mam tutaj pracę, mam tutaj przyjaciół. Jakby jeszcze rodzina tutaj była, to było właśnie jak w domu.
Oprócz tego, że Ty uczysz, to Twoje dziecko się tu uczy?
Tak, mam syna, ma na imię Misza. W tym roku poszedł do pierwszej klasy, właśnie do Centrum Edukacji PCPM. To wspaniale, że jest w ukraińskiej szkole, nie uczy się online, a w szkolnej klasie, wśród innych dzieci. I już na samym początku rozumie – co to jest szkoła i jak wygląda nauka. Cieszę się, że mogę być z nim w tym miejscu.