Kto najbardziej ucierpi na zmianach klimatu? 45 milionów ludzi w Afryce zagrożone głodem

Najgorszy kryzys od dziesięcioleci

Przed rolnikami we wschodniej i południowej Afryce oraz w Rogu Afryki kolejna pora bez deszczu. Wzrosną ceny żywności i zwiększy się zapotrzebowanie na pomoc dla dziesiątek milionów ludzi, którzy już znajdują się w trudnej sytuacji.

Jak donosi „The New Humanitarian”, magazyn traktujący o kryzysach humanitarnych, po raz drugi od trzech lat El Niño powoduje spustoszenie. To zjawisko pogodowe i oceaniczne, polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku. Jednak najprawdopodobniej ma on wpływ na całą Ziemią, ponieważ gdy kierunek ciepłych i zimnych wód zmienia się w jednym miejscu, wpływa on na zmiany na całym globie, powodując anomalie pogodowe. Na suchych wybrzeżach Ameryki Południowej pojawiają się ulewne deszcze, a w wilgotnych zwykle rejonach Azji południowo-wschodniej i Australii, tak jak i w Afryce, ludność cierpi z powodu susz.

W Rogu Afryki i na wschodzie kontynentu w maju, z dużym opóźnieniem, spadły oczekiwane deszcze, które sprawiły, że pastwiska do wypasu bydła się zazieleniły. Niestety to nie wystarczyło, aby naprawić już wyrządzone zmianami pogody szkody i zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo żywnościowe.

W 2017 r., kiedy to ONZ ogłosiło najgorszy od dziesięcioleci kryzys, żywności potrzebowało około 38 milionów ludzi. Dzisiaj zagrożonych głodem jest aż 45 milionów ludzi.

 Na zdjęciu Gordhim w Sudanie Południowym. O „kryzysie żywnościowym” mówimy, gdy gospodarstwa domowe są w stanie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby żywnościowe tylko sprzedając swój majątek, np. zwierzęta gospodarskie. Pojawiać się mogą także przypadki niedożywienia. 

To oni ucierpią najbardziej

W Angoli, gdzie kryzys żywnościowy może dotknąć 2,3 mln ludzi rząd już w styczniu ogłosił stan kryzysowy w trzech południowych prowincjach kraju. W Etiopii, która latami zmaga się z suszą, i w tym roku opady w porze deszczowej były nikłe i spóźnione. Wystarczającej ilości jedzenia nie będzie aż dla 8,3 mln ludzi. W Kenii, gdzie w potrzebie jest 2,5 mln ludzi, w kwietniu spadła zaledwie połowa spodziewanych opadów. W Lesotho stan kryzysowy ogłoszono w czterech częściach kraju, co daje łącznie 640 tys. ludzi, którzy są zagrożeni brakiem jedzenia. Sytuacja może utrzymać się przez 12 miesięcy. Na Madagaskarze do marca 1,3 miliona ludzi było poważnie zagrożonych brakiem żywności. Chociaż region południowy otrzymał w tym sezonie spore opady, prognozuje się, że zbiory będą znacznie poniżej średniej. Południe wciąż odrabia straty spowodowane przez suszę El Niño 2015/16 i suszę 2017/18. Prognozuje się, że w 2019 roku może jeszcze wzrosnąć liczba niedożywionych dzieci. W Mozambiku szacuje się, że do grudnia 2018 w potrzebie było 1,7 miliona osób. Jednak cyklon Idai, który nawiedził kraj w marcu oraz cyklon Kenneth w kwietniu sprawiły, że liczba ludzi w potrzebie wzrosła do 1,85 miliona. W Malawi pomocy żywnościowej potrzebuje około 3,3 mln ludzi, w Namibii 550 tys., a w Zambii, gdzie obecnie panują najgorsze susze od 1981 roku, 1,3 mln ludzi. W Zimbabwe w tym sezonie wyprodukowano 852 tys. ton zbóż, choć zapotrzebowanie jest na 1,8 mln ton. To pozostawia 5,3 mln ludzi bez bezpieczeństwa żywnościowego. W Ugandzie sezon deszczowy też nie przyniósł oczekiwanych opadów, ale liczba osób, które są zagrożone brakiem jedzenia nie jest jeszcze dokładnie znana. Można spodziewać się jednak wzrostu cen żywności. Po dwóch z rzędu bardzo słabych porach deszczowych Somalia (5,4 miliona ludzi zagrożonych kryzysem żywnościowym) musi stawić czoła kolejnej suszy. Ta powoduje kolejne przesiedlenia, a wskaźniki niedożywienia rosną. Także ponad 5,5 mln ludzi nie będzie miało wystarczającej ilości żywności w Sudanie. Natomiast w Sudanie Południowym liczba osób w potrzebie sięgnie ponad 7 mln ludzi, co daje około 61% populacji tego kraju.

Sudan Południowy – tak źle tam jeszcze nie było

– Przez cały czas w odległości około metra od nas podąża gromadka dzieci, ale nie tych, które zaciekawione wesoło biegają za turystami. Na ich twarzach widać desperację – opowiada o swojej wizycie na bazarze w jednej z miejscowości w Sudanie Południowym Kamil Ewertowski z Fundacji PCPM. – Są brudne, obite, jedno z nich pociąga za sobą słoniowato nabrzmiałą, najprawdopodobniej od filari, choroby pasożytniczej, nogę. Każdy stragan, który odwiedzamy, ma swojego „ochroniarza”, który kijem wyznacza dystans między nami a nimi. Te dzieci przybyły tutaj z okolicznych wiosek, wypchnięte z domów do miasta przez własnych rodziców w nadziei, że znajdą dla siebie jedzenie. Mają do wyboru tułaczkę lub śmierć głodową – relacjonuje to, co zastał podczas swojej kwietniowej wizyty. Choć ten najmłodszy kraj świata od lat zmaga się z wojnami domowymi i problemami z zapewnieniem swoim obywatelom żywności, tak źle jeszcze nie było.

Szacuje się, że 6,96 mln osób (61% populacji) stanie w obliczu kryzysu żywnościowego (faza 3. w pięciostopniowej skali IPC – ang. Integrated Food Security Phase Classification), 1,82 mln osób będzie wymagało natychmiastowej pomocy (faza 4. IPC). 21 tys. może znaleźć w katastrofalnej sytuacji (faza 5. IPC). Raport opublikowany przez ReliefWeb pokazuje, że z roku na rok poziom bezpieczeństwa żywieniowego w Sudanie Południowym spada, a liczba ludzi potrzebujących natychmiastowej pomocy tylko się zwiększa.

– Za dwa grejpfruty płacę 1000 południowosudańskich funtów. To koło 5 dolarów. Kryzys gospodarczy całkowicie pogrążył lokalną walutę. W 2013 roku kurs do dolara wynosił trochę ponad 4 funty. Obecnie to aż 221. Gospodarka zamarła – tłumaczy Ewertowski.

Kryzys gospodarczy, przesiedlenia ludności, coraz trudniejsze warunki i malejące z roku na rok zasoby z powodu trwających od lat konfliktów – to wszystko w dalszym ciągu zagraża większości gospodarstw domowych i ogranicza ich dostęp do żywności. Opóźnione opady deszczu wpłynęły dodatkowo na to, że żywności jest w całym kraju zdecydowanie mniej. Potwierdza to raport CFSAM, który wskazuje, że produkcja zbóż w 2018 r. jest najmniejszą zarejestrowaną produkcją od początku konfliktu.

By pokryć luki żywieniowe Sudan Południowy będzie musiał polegać na zakupach rynkowych. Producentów żywności nie zachęca jednak fatalna jakość sieci drogowych. W efekcie ceny żywności są skandalicznie wysokie, a mieszkańców Sudanu Południowego na jedzenie zwyczajnie nie stać.

np. zestaw leków ratujących życie

np. 2 tygodnie leczenia niedożywionego dziecka

np. zakup i transport 75 porcji żywności terapeutycznej

Twoje dane:
* Pole wymagane

Ruszają w drogę w poszukiwaniu jedzenia

Toczące się konflikty oraz brak bezpieczeństwa żywnościowego sprawiają, że ludzie ruszają w drogę w poszukiwaniu ratunku dla siebie i swoich rodzin. Według raportu UNHCR „Global Trends 2018” aż dwa kraje z wyżej wymienionych państw dotkniętych przez susze, są w pierwszej piątce państw z największą liczbą uchodźców. Mowa tutaj o Sudanie Południowym (2,3 mln ludzi opuściło kraj) i Somalii (0,9 mln ludzi).

Kryzys uchodźczy w Sudanie Południowym (połowa liczby osób, które uciekły z Syrii) dotyka też kraje sąsiadujące z Sudanem Południowym. Do Ugandy dotarło już prawie półtora miliona uchodźców, czyli prawie 10% ludności tego kraju, a wielu z nich udało się także do Sudanu czy Etiopii.

Zmiany klimatyczne, anomalie pogodowe i klęski żywiołowe były przyczyną migracji także w pierwszej połowie 2019 roku.  Liczba osób przesiedlonych w wyniku suszy i powodzi w ostatnich miesiącach jest równa liczbie uciekających przed wojną. Susza we wschodniej i południowej Afryce oraz w Rogu Afryki wraz z panującymi tam konfliktami spowodowały nowe wysiedlenia w krajach takich jak Somalia, gdzie do czerwca tego roku co najmniej 49 000 ludzi uciekło z domów. Agencja ONZ ds. Uchodźców ostrzega przed „rosnącymi przesiedleniami związanymi z klimatem”, gdyż te mają coraz większy wpływ na panujące kryzysy.

Uganda, obóz dla uchodźców z Sudanu Południowego i Demokratycznej Republiki Konga Bidi Bidi

Co dalej z Afryką? Co dalej z Europą?

Jak będzie wyglądać Afryka za 80 lat? A jaki wpływ zmiany w Afryce będą miały na Europę? Takie właśnie pytania zadał sobie prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej dr Wojciech Wilk, opracowując swój własny „Plan Marshalla dla Afryki”.

Specjalista w zakresie międzynarodowej pomocy przewiduje, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci migracje wewnątrz Afryki, a także z Afryki do Europy będą się nasilać. Ruchy ludności będą napędzanie przez cztery głównie czynniki:

– podwojenie, a nawet potrojenie liczby ludności w krajach afrykańskich i trudności tych państw z wytworzeniem wystarczającej ilości miejsc pracy,

– niskie zarobki i rosnące kontrasty pomiędzy poziomem życia w Afryce a w innych częściach globu,

– chęcią podniesienia swojego statusu przez młodych Afrykańczyków,

– zmiany klimatyczne, klęski żywiołowe, spadek produkcji rolnej, pustynnienie, niedobory żywności, wody i ziemi rolnej.

Jednym z największych wyzwań stojących przed Afryką, obok wzrostu liczby ludności, będą skutki zmian klimatycznych. Rolnicy w takich krajach jak Kenia, Etiopia czy Sudan nie mają pól nawadnianych z rzek lub jezior, a w przypadku krótkich lub nieregularnych deszczy tracą całe swoje zasiewy. Ogromne obszary kontynentu narażone są na pustynnienie. Tymczasem kraje zachodnie czy azjatyckie rozwijają się, a poziom życia ich mieszkańców rośnie. Ze względu na ocieplenie klimatu, plony w Polsce do roku 2050 mogą wzrosnąć o ponad 25%.

– Pod koniec XXI wieku Europa może stanąć w obliczu presji politycznej i demograficznej na przyjęcie dziesiątek milionów mieszkańców przeludnionej Afryki w mniej zaludnionych regionach świata. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej jako beneficjenci zmian klimatycznych, będą posiadać duże ilości opuszczonych wsi i miast ze względu na znaczący spadek liczby mieszkańców. Z drugiej strony, ludność Afryki w roku 2100 może wynieść 4 mld osób – przewiduje dr Wilk. – Będą wśród nich miliony specjalistów, których młodość i wykształcenie będzie potrzebne w utrzymaniu dostatku gospodarczego starzejącej się Europy.

Prezes PCPM zaznacza też, że aby móc skutecznie kontrolować procesy migracyjne, konieczna jest spójna, dobrze finansowana i wieloletnia strategia pomocowa, która ma wspomagać rozwój gospodarczy Afryki oraz niwelować negatywne skutki dużego przyrostu naturalnego i zmian klimatycznych. Jak twierdzi, w tym momencie pomoc humanitarna i rozwojowa przestaje być altruizmem albo działaniem spowodowanym wyrzutami sumienia po czasach kolonializmu, ale staje się koniecznością i dbaniem o własny interes Zachodu. Dlatego proponuje „Plan Marshalla dla Afryki”, który ma opierać się na czterech filarach: tworzeniu miejsc pracy, ochronie środowiska i tworzeniu warunków do samowystarczalności żywieniowej, wspieranie dobrego zarządzania (procesów demokratycznych, poszanowania praw człowieka) oraz wsparciu międzynarodowemu.

– Rozwój gospodarczy i poziom życia w krajach Europy Zachodniej czy Azji rośnie. Wraz ze wzrostem swojej ludności, Afryka coraz bardziej będzie się zmagać z bezrobociem, brakiem żywności i niskim standardem życia, napędzającym migrację. Czy powinniśmy dopuścić do tego, by w tym samym roku miliony ludzi umierały z głodu w przeludnionej, dotkniętej zmianami klimatycznymi i ubogiej Afryce, której gospodarka nie dołączyła na równych prawach do krwioobiegu międzynarodowego handlu? – pyta Wilk.

Cały „Plan Marshalla dla Afryki” dostępny tutaj: https://pcpm.org.pl/pliki2015/2018/09/PLAN-MARSHALLA-1.pdf

Źródła: „The New Humanitarian, Raport Global Trends 2018 UNHCR, ReliefWeb, CFSAM

PCPM na Instagramie: @fundacjapcpm

PCPM na Facebooku: Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM)