Ostrzały są codziennością Zaporoża – każda pomoc to nadzieja

Ostrzały to codzienność Zaporoża. Domy, które nawet zostaną wyremontowane, są ponownie niszczone przez pociski artyleryjskie. Mimo to wielu mieszkańców nie zdecydowało się uciec. Na miejscu brakuje wszystkiego, także nadziei. Dlatego tak ważne są nawet najmniejsze dostawy, które realizują wolontariusze Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej.

– Mieszkańcy miejscowości przyfrontowych często do nas piszą, po tym jak już wyjedziemy, że pomoc dotarła do nich w takim momencie, kiedy wydawało im się, że przetrwanie kolejnego tygodnia będzie ogromnym wyzwaniem albo będzie wręcz niemożliwe, ponieważ skończyła się im żywność i inne środki. I właśnie wtedy docieraliśmy z pomocą do tych ludzi – mówi Andrzej – wolontariusz PCPM.

Wolontariusze dostarczyli paczki z artykułami higienicznymi i chemią domową 666 rodzinom w Orichiwie i Uspeniwce dokładnie w drugą rocznicę eskalacji wojny w Ukrainie. Mieszkańcy tych miejscowości są obecnie w bardzo trudnej sytuacji, często bez bieżącej wody i ogrzewania. Mydło, pasta do zębów czy proszek do prania, to dla nich znaczące wsparcie.

W ubiegłym roku, jeżdżąc z pomocą po Orichiwie myśleliśmy, że nie da się mieszkać pośród większych zniszczeń. Byliśmy przekonani, że w ciągu najbliższych dwóch, maksymalnie trzech miesięcy miasto całkowicie się wyludni. Rok później rzeczywistość wygląda tak, że ostrzały są codziennością, a co za tym idzie zniszczenia też. Mieszkańcy naprawiają domy, które znów są uszkadzane i tak w kółko. Chyba że budynki zostaną całkowicie zniszczone – mówi Andrzej – wolontariusz Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, który dostarcza pomoc do zaporoskich miejscowości.

Kilka miesięcy temu punkt kontrolny (blockpost) w Orichiwie, który za każdym razem mijali wolontariusze, został trafiony, zginęli cywile i policjanci. Taka codzienność, kilka ogłoszonych przez ukraińskie władze, po zaostrzeniu walk, przymusowych ewakuacji, a na miejscu nadal próbują żyć ludzie. Najczęściej ci starsi i schorowani. W mieście nadal mieszka kilkaset osób.

– Mówią nam, a gdzie mam wyjechać z całym inwentarzem? Kto mnie przyjmie z kurami i psami? Jak mam na nowo rozpocząć życie? – opowiada wolontariusz.

W trakcie przymusowych ewakuacji ludzie są transportowani do większego, względnie bezpieczniejszego miasta, na przykład do Zaporoża, otrzymują zapomogę finansową na maksymalnie kilka miesięcy. Po jakimś czasie nie mając wyboru i perspektyw, część z nich wraca do rodzinnego domu lub do tego co z niego zostało.

Nawet kilkaset pocisków jednej doby

Orichiw jest niestety tym niesławnym miejscem, gdzie kiedyś jednej doby spadło przeszło 250 pocisków, a ostrzał trwał przez kilkanaście godzin. Statystycznie, nie ma już nieuszkodzonego lub zniszczonego budynku. Coraz trudniej tam dotrzeć, a poruszanie się po resztkach miasta większym pojazdem jest zbyt ryzykowne, ponieważ skupiska ludzi i pojazdy dostawcze przyciągają rosyjskie pociski jak magnes. Wojska rosyjskie sukcesywnie patrolują przestrzeń dronami. Przez to ludzie nie mogą się gromadzić w punktach dystrybucji pomocy. W takich warunkach dostarczanie pomocy trwa znacznie dłużej.

– Teraz to trwa nie dwie godziny, a prawie pięć, żebyśmy mogli dostarczyć pomoc do kilkunastu miejsc – tłumaczy Andrzej.

Po każdym huku ludzie dyskutują, czy to ukraińskie wojsko wystrzeliło pocisk, czy to dźwięk pocisku spadającego na Orichiw. Do kilku osób w najtrudniejszej sytuacji, w tym z niepełnosprawnościami i leżących wolontariusze dotarli bezpośrednio.

– Ciężko sobie wyobrazić jak można żyć z perspektywą i poczuciem bliskości śmierci każdego dnia. Nie ma tygodnia, żeby w Orichiwie ktoś nie zginął – mówi wolontariusz.  

Za wojnę, cenę płacą też zwierzęta. Dla nich wolontariusze dostarczyli karmę. Na co dzień, o te najbardziej zapomniane ofiary wojny dbają mieszkańcy. Przewodnik wolontariuszy PCPM już nie liczy ile dokładnie psów i kotów codziennie dokarmia, bo jest ich co najmniej kilkadziesiąt.

Wolontariusze dotarli z paczkami też do Uspeniwki – granicy obwodu zaporoskiego i donieckiego, przeszło dwie godziny drogi w jedną stronę od Zaporoża. W Uspeniwce mniej zniszczonej od Orichiwa jest nieco bezpieczniej i mieszkańców jest nieco więcej. Zostało trochę młodych, a nawet rodzin z dziećmi.

Coraz trudniejsza codzienność, niepewna przyszłość

Wciąż pozostałym mieszkańcom pomagają ukraińscy strażacy. W warunkach permanentnego ostrzału ich ekwipunek zużywa się w błyskawicznym tempie.

Dlatego wolontariusze dostarczyli też sprzęt strażacki i ubrania do jednostki w Kameszywasze. Pod koniec listopada 2023 dwóch strażaków z Kameszywachy zginęło w trakcie akcji gaśniczej po rosyjskim ostrzale. Kiedy gasili pożar, rozpoczął się kolejny rosyjski ostrzał. Strażacy z tej niewielkiej jednostki obsługują blisko 30 miejscowości wokół Kameszywachy, a zużycie sprzętu jest kilkukrotnie szybsze w ostatnich dwóch latach niż kiedykolwiek wcześniej.

Do Zaporoża od początku eskalacji trafiło bardzo wielu uchodźców wewnętrznych z innych miast takich jak Mariupol, Chersoń. Ich sytuacja z czasem też się pogarsza. Mają dach nad głową, ale z coraz większym trudem wiążą koniec z końcem. Do Bilenke, jednej z tych miejscowości, w których obecnie mieszka wielu uchodźców wewnętrznych, również dotarli wolontariusze PCPM. W linii prostej Bilenke znajduje się 50 km od okupowanego przez Rosjan Enerhoradu, wraz z największą elektrownią atomową w Europie.

Topnieje zainteresowanie międzynarodowe, topnieją środki. A wraz z postępem zniszczeń i z upływem czasu, pomoc potrzebna jest coraz bardziej. Rolnictwo, z którego często utrzymywali się mieszkańcy, w niektórych rejonach, całkowicie zamarło a w innych działa co najwyżej częściowo.

To nie pierwszy transport pomocy na Zaporoże. Przez cały 2023 oraz 2022 rok wolontariusze wspierali mieszkańców, oraz strażaków. Dostarczali żywność, koce produkty pierwszej potrzeby, ale przede wszystkim sprzęt strażacki. Ich sprzęt był często przestarzały, ale i bardzo intensywnie wykorzystywane.

Wolontariusze Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej zapowiadają, że pojadą z pomocą znowu, jak tylko będzie to możliwe.

Nadal można pomóc, wpłacając środki przez stronę: pcpm.org.pl/ukraina